No way out
Ciekawe, że jeszcze w marcu papież nie wiedział co się dzieje w Tybecie. Wystarczyło wejść do internetu i przeczytać. Ale nieistotne. Nie ma się co dziwić, że informacja o wypadku najzdolniejszej tancerki chińskiej podczas próby przed ceremonią otwarcia igrzysk dotarła do nas jakieś dwa tygodnie później. Chińskie władze przyzwyczaiły nas do ukrywania ważnych informacji, a "drobnostki" tego typu w ogóle są bagatelizowane i zamiatane pod dywan.
Gdyby nie zachodni dziennikarze moglibyśmy się nie dowiedzieć o krzykach "ręceprecz odtybetu" podczas protestów popierających Wolny Tybet. Jeden z dziennikarzy został aresztowany, lecz wiadomość o tym poszła w świat. I bardzo dobrze. Tybet powinien sam decydować o swoim losie. W końcu to też ludzie.